środa, 3 października 2012

Rozdział III: "Powrót do korzeni" - cz. III



Apostoł Zła - J. C.
Rozdział III: "Powrót do korzeni" – część III.

Minęło kilka dni, Kacper powracał do rzeczywistości. W mieście aż huczało od pogłosek o tajemniczym zaginięciu Marcina, o wylądowaniu Kacpra w szpitalu. Na ustach wielu mieszkańców pojawiały się przeróżne informację, żadna nie była potwierdzona przez organy ścigania.
Kacper w końcu wróciwszy do domu, mógł odetchnąć z ulgą – od kilku dni, nie miał okazji spotkać się z tajemniczym mężczyzną. Jednak nadal dławił go strach na samą myśl – co ten człowiek o nim wiedział. I co zamierzał z nim zrobić. Nagle w mieszkaniu rozległ się głos dzwonka. Kacper kuśtykając podszedł do drzwi, otwierając je – ujrzał swoją ukochaną – Katarzynę. Energicznym krokiem weszła do środka, witając czule przyjaciela. Mijając go w progu rzuciła: „od kilku dni nie można namierzyć Marcina – prawdopodobnie został porwany, możliwe – że lada moment jego oprawcy się skontaktują – policja mówi, że jest nadzieja. Kacpra w tym momencie przeszył dreszcz, w jego głowie zrodziły
się różne myśli. Co by było gdyby Katarzyna poznała prawdę, jakby zareagowała, co by zrobiła. Jednak szybko otrząsnął się z tej serii pytań. Spojrzał na przyjaciółkę i powiedział: „a jeśli Marcin nie żyje?”. Katarzyna nagle stanęła jak wryta i pokręciła głową – to niemożliwe. Ale jak Ty się czujesz Kacprze? Spojrzała na niego z politowaniem, na co chłopak machnął tylko ręką i rzekł: „dobrze, chodź zrobię coś do picia”. Wkroczył do kuchni, a ona za nim – dalej obserwując przyjaciela. Widziała jak kuśtyka, jaki problem stwarzają mu proste czynności np. chodzenie. Ale nie komentowała tego, on też nie zwracał na to uwagi. W milczeniu przygotował herbatę, postawił szklankę przed Kasią, usiadł naprzeciwko niej, spojrzał w jej piękne duże oczy. Złapał ją za rękę i powiedział: „a co by było gdyby on nie żył? Gdyby go zabił ktoś? Co wtedy?”. Dziewczyna spojrzała na niego, przez chwile nie mogła się zdobyć na rozmowę, aż w końcu rzuciła – „to niemożliwe, on żyje! On musi żyć! Nie mów nawet tak!”. Kacper spuścił głowę, wziął łyka herbaty i skierował wzrok na okno. Coś nagle go zaintrygowało, przyglądał się budynkowi naprzeciwko. I nagle zrozumiał co go niepokoi. Na jego rękach pojawiła się gęsia skórka, poczuł chłód. Obleciał go strach, jego myśli zaczęły skupiać się wokół momentu, kiedy spotkał człowieka z blizną. Znał to uczucie, w końcu zrozumiał. W oknie naprzeciwko dostrzegł postać rosłego mężczyzny. Który trzymał coś w dłoni, tym czymś był aparat, robił mu właśnie zdjęcie. Kacper w ogóle nie słyszał co Katarzyna do niego mówiła. Ta przerażona, zaczęła pytać co mu dolega, dlaczego nagle zbladł – próbowała zwrócić jego uwagę, ale on wyglądał jakby był w jakimś transie. Nagle ocknął się spojrzał na nią, na okno i znów na nią. Chciał coś powiedzieć, ale jedyne co z siebie wydobył to jedynie jęk przerażenia. Łzy napłynęły mu do oczu, czuł się bezsilnie, nie mógł sam sobie z tym poradzić. Nagle w jego głowie pojawiła się myśl: „skoro on wie gdzie mieszkam, to pewnie teraz tu przyjdzie i nas skrzywdzi, a ja nawet nie jestem wstanie nic zrobić!”. Zrezygnowany spojrzał na Katarzynę i powiedział: „musisz czym prędzej udać się do domu, póki jest jasno, dopóty ludzie jeszcze chodzą po ulicach. Obiecaj mi, że pójdziesz teraz prosto do domu i jak tylko dotrzesz dasz mi znać”. Katarzyna patrzyła na niego z niedowierzaniem – „ej o co Ci chodzi?! Co się dzieje?! O czym ty bredzisz?! Nigdzie się nie ruszam!”. Minęło zaledwie kilka sekund – Kacper mimo szczerych chęci nie mógł jej powiedzieć prawdy, zerknął na okno – ale nie dostrzegł Apostoła. Zdesperowany powiedział: „Kasia, czuje się zmęczony – dokończymy rozmowę innym razem, proszę idź do domu i daj mi znać jak dotrzesz. Dobrze?”. Dziewczyna ze zrezygnowaniem tylko pokiwała głową, niepewnie wstała i skierowała się do wyjścia. Szybko się pożegnali i pognała do domu. Kacper zamknął za nią drzwi. Postanowił wrócić do kuchni, jednak nim tam dotarł, rozległ się dzwonek do drzwi – rzucił pod nosem – eh, czego ona mogła zapomnieć. Otworzył drzwi, zrobił krok w tył i rzucił mimochodem „co Skarbie zapomniałaś?”. Nagle do mieszkania wkroczył Apostoł. Kacper stanął jak wryty. Mężczyzna zrobił krok do przodu i zaczął mówić: „nie bój się, nie zrobię Ci krzywdy, przyszedłem Ci zostawić wiadomość. Nie krzycz, nie panikuj, nie zrób nic głupiego – a nic się nie stanie”. Kacper kiwnął jedynie głową na znak, że zrozumiał wszystko. Nieprzyjaciel złapał go za ramię i zaczął monolog: „przybyłem tu, bo widziałem co zrobiłeś. Znam powody Twojego postępowania, wiem co Tobą kierowało, ale nie powinieneś mu odbierać życia. To co uczyniłeś było złe. Zabiłeś człowieka, popełniłeś grzech, a ja jestem wysłannikiem PANA. Przybywam by ukarać winnych, a bezbronnych ochronić. Muszę Cię ukarać, byś zrozumiał swój błąd. Musiałem po Tobie zrobić porządek, a teraz muszę Cie uchronić, przed innymi złymi ludźmi, byś nie wpadł w ich ręce. Oni nie rozumieją co się stało, nie wiedzą dlaczego do tego doszło. Ja to wiem, Ty to wiesz i tak już zostanie. Nikt Ci w nic nie uwierzy, dlatego musisz zdecydować, czy chcesz się poddać i przyznać do wszystkiego. Czy przyjmiesz moją propozycję”.  Kacper patrzył z niedowierzaniem – w końcu zapytał: „kim jesteś? Jaką propozycję?”.
Mężczyzna – zaczął: „mówią o mnie Apostoł Zła. Jestem istotą, która naprawia błędy innych, każe winnych i grzesznych. Moja propozycja jest następująca – nigdy w życiu nie zgrzeszysz, nigdy nie skrzywdzisz nikogo więcej, w przeciwnym razie – przyjdę po Ciebie, i wyrwę Ci serce, i nikt Ci nie pomoże. Dam Ci szansę na lepsze życie, ale musisz przestrzegać moich przykazań. Będziesz pod moją opieką, uchronię Cię teraz przed złem, ale w przyszłości – radzisz sobie sam, rozumiesz?”.
Kacper: kiwnął głową twierdząco. Popatrzył na Apostoła i dodał z przerażeniem: „to Ty jesteś tym o którym piszą w gazetach – jako tajemniczym człowieku, który rozgrzesza przestępców, odbierając im życie? Dlaczego mnie chcesz uchronić, oszczędzić?”.
Apostoł: „tak, to ja. Dlaczego Cie chronię, to już moja sprawa. Przyjmij to jako nauczkę. A teraz pozwól – że Cie opuszczę i jeszcze jedno – nie mów nigdy nikomu, że tu byłem, że miałeś ze mną kontakt. Jeśli ktoś się o tym dowie – przyjdę i pozwolę Ci konać w męczarniach”. Odwrócił się i wyszedł z mieszkania.
Kacper pośpiesznie zamknął drzwi, oparł się o ścianę, zsuwają się na podłogę. Nie wierzył w to co się przed chwilą wydarzyło. Jego serce waliło jak oszalałe. Nagle poczuł się lepiej, tak jakby to wszystko było złym snem, a on się teraz obudził. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, w końcu wie – że człowiek z blizną, go nie chce zabić. A przynajmniej nie teraz…
Po kilku dniach, policja ogłosiła w mediach - że Marcin zniknął bez śladu - prawdopodobnie uciekł z kraju - na jaw wyszła afera w której był zamieszany - chodziło o poważne powiązania ze sprawą Apostoła Zła. Były dowody - że Apostołem Zła mógł być właśnie on. Jednak nie było pewności - ale wiele na to wskazywało (był człowiekiem bardzo religijnym, miał w domu wśród swoich ulubionych książek - biblię szatana). Również łączył go związek z jedną z ofiar Apostoła - jak wynikło w  trakcie śledztwa, mieli ze sobą na "pieńku". 

Wielu ludzi w to nie dowierzało, ale po ogłoszeniu tych informacji sprawa Apostoła ucichła... a może to były jedynie plotki? Śledczy, wierzyli w to. I tak zamknęli sprawę Apostoła Zła i zaginionego chłopaka Marcina.