wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział II: "Miłość, wiara, przebaczenie" - cz. I

Apostoł Zła - J. C.
Rozdział II: "Miłość, wiara, przebaczenie".

"Niby zwykłe spotkanie koleżeńskie, jednak gdy rozpoczeli rozmowę, nagle potok słów, minuty leciało niemiłosiernie, lada się zorientowali, minęło już sporo czasu, a im nadal było mało. Więc umówili się po raz kolejny, jednak od tego spotkania dzielił ich tydzień, oboje powrócili do swoich obowiązków, do swojego życia. Jednak ten stan był dla nich zbyt ciężki, nagle ich umysły nie mogły przestać wytwarzać setek myśli - wspólnych myśli, oboje zastanawiali się co ta druga osoba robi. W końcu poszła wiadomość - niby zwykły sms. Zaraz potem telefon, i "przypadkowe spotkanie w sklepie". Dziewczyna spojrzała na niego, sprawy potoczyły się szybko - złapała go za rękę - przyłożyła do swojej piersi i powiedziała: "czujesz jak moje serce bije?! To na Twój widok, widzisz mój uśmiech? To też dlatego, że tu jesteś". Chłopak spokojnie przyjrzał się dziewczynie po czym rzekł: "i co z tym zrobisz?!". Złapał ją za rękę i pociągnął za sobą - dodał tylko "chodź, nie bój sie". Ruszyli przed siebie, nagle zastrzymał się, rozejrzał nerwowo dookoła, spojrzał na nią, potem znów wokoło, przytulił do siebie i powiedział: "o tak, tu jesteśmy bezpieczni, tu jesteśmy sami. Tu jestem ja, i jesteś Ty. To tu zacznie się nasze szczęście".

Dziewczyna mocno wtuliła się w swojego "księcia" i rzekła: "daj mi to czego mi nikt nie dał, pokaż mi jak się kocha, jak sie żyje, jak w życiu kroczyć dobrą drogą, a pomogę Ci w każdym problemie, będę przy Tobie zawsze, czy zbłądzisz czy nie. Będę Twoją żoną, kochanką, matką Twoich dzieci, dam Ci to co zapragniesz". Nagle rozległ się szelest, i zza ich pleców pojawił się wysoki, mocno zbudowany mężczyzna, po twarzy widać było - że młody nie jest. Podszedł na tyle blisko, by młodzi zdołali go usłyszeć. Podniósł głowę, zdjął kaptur, jego platynowe włosy, opadły na twarz, przeczesał ręką włosy, przyjrzał się młodym, najpierw dziewczynie, potem chłopakowi i rzekł: "Coś mi podpowiada, że to was szukam, mówią na mnie Apostoł Zła. Ale nie lękajcie sie, nie czynie nic złego. Po prostu pokazuję ludziom ich błędy, ich prawdziwą drogę. W przypadku błądzenia robię co muszę, by takowych głupców ukarać".

Chłopak otoczył ramieniem dziewczynę, zasłaniając ją przed obcym. Spojrzał mu głęboko w oczy, były one tak ciemne, że wątpliwe by jego dusza była "czysta". Lecz był on na tyle odważny, że nikogo się nie lękał - zapytał: "czego od nas chcesz?!"
Apostoł zrobił krok w przód (dzieliły ich teraz około dwa metry): "chce wam dać do zrozumienia, że to co robicie jest złe, a zarazem dobre. Przysłano mnie by was nawrócić, ale... patrząć na was - wiem, że robicie dobrze. Dlatego oszczędzę wam i dam wam jeszcze coś". Podszedł do chłopaka - ten nawet nie drgnął. Wówczas Apostoł dotknął jego ramienia: "Dbaj o nią, walcz zawsze na całego i do upadłego. Nie pozwól by ktoś Ci ją odebrał, a dam wam sposobność - by wymazać wasze grzechy, jakich się dopuściliście. Poza tym, uwierz mi - że mnie nie znacie, ale wiem o was wiele i ta niewiasta jest warta poświęcenia". Spojrzał na nią, i dodał: "A ty go nigdy nie zostawiaj, wskaż mu właściwą drogę, kiedy zostanie zaślepiony pokusami, a odda za Ciebie życie".
Cofnął się, założył kaptur, i poszedł w dal. Jeszcze przez chwile go widzieli, nim zagubił się w ciemności... spojrzeli na siebie oboje zaskoczeni. Wówczas jedno z nich - dziewczyna - przytuliła swojego wybranka i powiedziała: "widziałam jak na niego patrzysz, bardziej dzielnego nie chce, wiem - że dasz mi to co chce", ucałowała go - on tylko odwzajemnił pocałunek (...)"

(c.d.n.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz